poniedziałek, 20 stycznia 2014

1. Rocker

Dzień jak co dzień, starzy napici śpią pośród butelek po alkoholu. Nic nie zwykłego po prostu szara rzeczywistość, a robotą muszę zająć się ja bo kto niby inny skoro ojciec ledwo co stoi na nogach... Tak w ogóle to zapomniałem się przedstawić chociaż komu to potrzebne skoro każdy w domu widzi we mnie "niewolnika".Przejdźmy do rzeczy, imię Rocker wiele osób nazywa mnie Rocki i wolę znacznie bardziej tym się posługiwać. Nie wiem co skłoniło moich 'rodziców' do nadania mi takiego imienia, ale cieszę się że mam takie a nie jak mój brat- Locki. Więcej o sobie opowiadać nie będę na co to komu, najwyżej kiedy indziej. Niby życie mam ciężkie, jednak się nie poddaję dobrze że przynajmniej możemy mieć marzenia. Bardo możliwe że nigdy nie uda mi się spełnić no ale można sobie wyobrazić jak to by było.Dobrze że przynajmniej są takie zaciszne miejsca jak ta polana wszędzie zielono, dookoła las, spokój cisza czego chcieć więcej. Tylko ja notatnik i odgłosy natury w wokół.

1. Vennix

Wciągnęłam powietrze, coś tu było nie tak. Tym razem wyciągnęlam język smakując je. Tak tak coś tu zdecydowanie nie pasowało. Chłodne-słone-morskie powietrze smakowalo... krwią. Dużo krwi,  za dużo.  Syknełam, nie, nie to nie możliwe to zbyt dobrzy łowcy, a jednak. Nie mogę w to uwierzyć, nie, nie Nie ! Nie przejmowałam się że ktoś może to usłyszeć, zresztą nie było tu nikogo poza nami. A teraz ? Teraz zostałam już tylko ja. Miałam nadzieję, tak nadzieję, miało być nas tak wielu. Skała, puste gniazdo,.strzaskane jaja. Wokół nikogo, tylko ślady walki. Mogłam zostać, mogłam ich obronić. Och... moje maleństwa. Nie mogę się obwiniać w końcu polowałam dla nich. Może gdybyś nie zatrzymywała się po drodze. Znów ten irytujacy głosik w głowie. Ledwo oderwałam wzrok i... tak leżala tam, mówiłam że tu nie jest bezpiecznie ale nikt mnie nie chciał słuchać. Spójrzałam na resztki mojego niedoszłego rodzeństwa i szczątki matki. Zapach krwi, ten widok to zostanie w mojej pamieci tak zostanie na zawsze. Skała, puste gniazdo, matka pod drzewem, strzaskane jaja, krew. Mój koszmar. Mimowolnie nadeszly łzy, ale właśnie czy smokom wypada płakać ?

niedziela, 19 stycznia 2014

Prolog


Tam, gdzie niegdyś dolina życiem tętniła.
Przebywała rodzina dość nie miła.
Gdy tylko magiczny śnieg przyprószy,
Pierworodny odnaleźć swą nadzieje wyruszy.
Ona załamana po stracie rodziny,
Nie wie że czekają dość ciekawe odwiedziny,
I choć miłość ślepa jest czasami, 
Nic nie zatrze różnicy między tymi gatunkami,
Lecz dwójka się odnajdzie, przeciwnością stawią czoło.
Krąg mocy znów zatoczy koło.